Kto by pomyślał, że wycieczka 30km będzie trwała aż 5,5 godziny? To tak można? Można, można...

W składzie 21-osobowym wyjechaliśmy o 11 spod Bramy Opatowskiej na czele z przewodnikiem Markiem J. Co się okazało po paru minutach: mamy dwie godziny na dojechanie do miejsca docelowego – czyli pola przed Wilczycami (jakieś 15km). Udało nam się prawie idealnie, byliśmy tylko parę minut za wcześnie. Pewnie dzięki dłuuugiemu postojowi w sklepie Radoszkach.

O godz. 13 odbyło się spotkanie z archeologiem nt. wykopalisk w okolicach Wilczyc. Dziabąg, buszując po tym całym polu, odnalazł skamieniałości małego żółtego dziabążka (zostało to udokumentowane na zdjęciu).

W porze obiadowej urządziliśmy ognisko przy Opatówce w Jankowicach. Droga powrotna uległa (nie)znacznej zmianie – skierowaliśmy się na Dwikozy, przez Wysiadłów i Kichary. Pod sklepem w rodowitym miasteczku Jabłuszka Sandomierskiego Małgosia uraczyła całą ekipę rowerzystów... lizakami (z wróżbą – PiotrCh).

Do Sandomierza wracaliśmy przez Mściów i Kamień Łukawski. Po drodze zajechaliśmy na taras widokowy w Pieprzówkach.

W equipowym składzie dotarliśmy na Zamek o 16.30, mając na licznikach 45km...