Herbata stygnie zapada mrok,a pod piórem ciągle nic. Obowiązek obowiązkiem jest, relacja musi posiadać tekst...

Skoro tak, to do dzieła. Twarzy było tyle, że sam Kubuś Puchatek nie spamiętałby, a skoro mam niewiele większy od niego rozumek to i ja nie dałam rady :) Mamy za to podobne brzuszki, więc zaczniemy od jedzonka. Na pewno ucieszy się z tego Sławek, który otwarcie mówi, że kocha jeść.Do niedawna uśmiechnąłby sie i Paweł, ale odkąd skumał się z Królikiem Bugsem zmienił się nie do poznania. Uwaga wyliczam:
Czereśnienki, jak krasawice :)
Torcik z pierzynką puchową pośrodku, soczystego biszkoptu, pokrytego rozpływającą się w ustach masą budyniową i truskawkami w jędrnej galaretce :)
Jagódki w cieście ułożone w fantazyjne wzory :)
I mrożona roladka z intrygującym czymś różowym w samym środeczku :)
O kiełbaskach, grzaneczkach, papryczkach, ogóreczkach, kanapeczkach i pomidorkach już nawet nie wspomnę.
Kubuś zapewne od razu dorwałby sie do żarełka i poszedłby spać, ale nie my. Jest jeszcze jedna rzecz, która nas różni: on nie zna smaku martini, którego nie zabrakło dzięki naszemu Solenizantowi Ludwikowi. Niech nam żyje 100 lat!!!

Ale, ale... , żeby się do tych smakowitości dorwać trzeba było do Klonowego jakoś dopedałować, tudzież zatankować, jak woleli inni.Temat vibrobrowarnej pominę z dziką satysfakcją. W sumie to się zapędzę aż do dwóch niebezpiecznych dwóch zakrętów u wylotu naszego miasta, gdzie to Stachu nasz JEDYNY, OFICJALNY przewodnik posłuchał się Ani i miast skręcić w prawo pojechał prosto. Nie czarujmy się, zapewne chciał być miły, ale Sławek bezczelnie wjechał mi na ambicję, że kobiety się słucha i już co bardziej spostrzegawczy wiedzieli, że po raz drugi już tego nie zrobi. Długo na efekty nie trzeba było czekać. Stachu postanowił więcej prosto z nami nie jechać i przy pierwszej nadarzającej się okazji nie pojechał prosto, lecz ostentacyjnie skręcił w lewo. Wówczas Ania poczuła sie w obowiązku dalej poprowadzić nas do celu i tym sposobem zyskaliśmy nowego przewodnika. Nie za długo nacieszyła się nowa fuchą, gdyż jeszcze przed Grębowem Stachu znienacka wyjechał, ostro biorąc zakręt i mogliśmy tylko z daleka oglądać Jego plecy i nogi miarowo i zamaszyście poruszające pedałami. To nie był zwykły foch, to był gigafoch! W Grębowie nie dał się udobruchać, ale za to przywitaliśmy naszą czteroosobową grupkę ze Stalowej i podążyliśmy razem do celu. Po drodze podjęłam heroiczna próbę naprawy naszych stosunków ze Stachem rozpoczynając rozmowę o F1, ale efekt był taki, że kazał mi poczytać o dyfuzorach i dialog uciął w oka mgnieniu. Stachu udobruchany został dopiero po ujrzeniu zawartości bagażnika Wojtka, widać było, że z pełnym brzuszkiem inaczej gadka szła.

Nasi chłopcy tymczasem skusili się na kąpiel w zalewie. Z początku były to nieśmiałe próby, gdyż weszli do wody trzymając się za ręce!!!! Wojtek i Sławek. Wojtek, jak Wojtek, ale Sławek wkroczył w swoich najmodniejszych w tym sezonie spodniach-fason 3/4, nawet paska skórzanego z błyszczącą klamerką nie ściągnął... elegancik, z tej strony Go nie znałam :) Potem już poszło gładko, piknikowanie pełną gębą i z pełną gębą :)

Kres nastąpił o 14, kiedy to chłopaki, bez cmok, cmok załadowali co mieli na bagażniki i oznajmili, że do domu zmykają. A płeć piękna oraz gentelmeni, pozostała i korzystała z kąpieli słonecznych. Oczywiście najśliczniej opaliły się nasze najmłodsze latorośle, czyli wnuczki Majki i Karolcia, której urocze pąsy na niejednym zdjątku zapewne są. Cóż, pajedli, papili i na zbiórkę nadszedł czas. Jako, że my prawi ludzie, skręciłyśmy w prawo miast w lewo.Jak się wkrótce okazało zafundowałyśmy sobie wraz z Ludwikiem powtórkę z rozrywki, czyli "kałuża Fuji trip vol.2" (extreme pominęłam celowo, gdyż aż tak źle to nie było). A przygodę z łódeczką pamiętać będę :) i na Mazury nieprędko się wybiorę :)

Kole 18 AAA dotarły szczęśliwie do domu (informuję, gdyby ktoś o nas się martwił).

A wieczorem...

Zdradzę Wam sekret moje Panie. Przedwczoraj spaliłam sobie brzuch, na pikniku plecy, a boki? ... a boczki mam białe... alem wysmuklała :) Styliści i wizażyści powinni to promować!!! Rewelacja!!!

A w poniedziałek...

Wszyscy trzymamy kciuki za Paulinkę :) Trzymajcie trzymajcie, to co postawi :)))))) No tylko se Panowie, nie obiecujcie za wiele :)))))))))