Cóż zjawiła się nas czwórka :) a w zasadzie trójka, w tym dwóch inwalidów, czyli Dziabąg (zabandażowane lewe kolano) i ja z niesprawnym prawym kolanem :), czwartego, czyli Tadka, zgarnęliśmy na Browarnej. Ordosa też byśmy zgarnęli, bo na murku siedział, ale po 1. randkował z dwiema kobietami, a po 2. roweru na stanie nie miał, wiec wyciągnąć by się nie dał :) I tak pojechaliśmy gdziekolwiek przed siebie, czego skutkiem było to, że w Orliskach się zgubiliśmy i to był jedyny moment, kiedy z rowerów zeszliśmy i fotę udało mi sie strzelić Panom, ale za to jakim! Do tej pory ze zdjęc tylko mi znanym :)

Przez Furmany, Sokolniki się przejechaliśmy. A ja chyba swoje kolano dobiłam, prawdopodobnie :( Trzymajcie kciuki, żeby nie...