A więc. Jak zwykle spotkaliśmy się pod Bramą Opatowską. Było nas 10 czyli ja, FA, MacDwain, Piotr, Stachu, Doktor, Amra, Olka, p Jacek, Damian. Jako że trasa już była ustalona, więc ruszyliśmy nie czekając na nic. Cel - Krzyżtopór (Ujazd). Objazdówa pokazówa przez Starówke, Krakowska i skręt w lewo na Skotniki. Z tym skrętem nie każdy się zgadzał, ale demokracja rządzi i pojechaliśmy tam gdzie pojechaliśmy.

Trochę tą drogą i skręt w prawo. Nie wiem gdzie to dokładnie było, ale to miał być skrót do Samborca. O dziwo był no i dobrze. W Samborcu postój przy sklepie. Zakupienie piku, jedzonka i co niektórzy leków i dalej jadymy. Obok sklepu w lewo i pod górkę koło cmentarza. Droga prowadząca do Klimontowa. Jako że po drodze nic się ciekawego nie wydarzyło od razu teleportuje nas do Klimontowa. Tam postój w parku (mój pomysł.. :P) po piwku i innych trunkach i mały odpoczynek.

Następnie dalej w drogę już prosto do Ujazdu. Jako tako droga w miarę prosta, więc opisywać nie ma co. Jedyne, co godne uwagi to to, że pogoda była bardzo dobra. Po przyjeździe ulokowaliśmy się "za"/obok zamku. Część poszła do sklepu, a reszta zaległa na łączce. Leżąc/siedząc w słońcu jak to zwykle my polemizowaliśmy na różne nie rzadko ciekawe tematy. Mieliśmy nawet mały koncert w wykonaniu Stacha i Doktora, oraz nie najlepszy odzew ze strony turystów zamkowych. Jeszcze chwile tam posiedzieliśmy i zebraliśmy się w drogę powrotną. Tutaj nastąpiła konsultacja drogi z miejscowym jednak, co się później okazało chciał on na nas wypróbować nową jakąś trasę.

Wróciliśmy do Klimontowa. Tutaj uzupełnienie płynów, krótki odpoczynek i dalej w drogę. Wybraliśmy drogę na Obrazów, aby nie jechać 2x tą samą drogą. To chyba był najgorszy etap drogi. Nie dość że górki to pod wiatr :(. Umęczeni dojechaliśmy do Obrazowa gdzie mieliśmy dłuższy postój bo Stachu-bez-śniadaniowy musiał odpocząć. Była nawet propozycja wezwania policji bo taki jeden nagi leżał na trawie jednak nikomu się nie chciało dzwonić. :P Długi odpoczynek bardzo nam się przydał, bo wiatr nadal wiał biednym (nam) w oczy, jednak dojechaliśmy do Sandomierza cali i zdrowi (bez niektórych).