Ekhm.. mała przedwzmianka.. relacje pisze w kilka tyg. po wycieczce. Proszę nie czepiać się, że nie ma wielu szczegółów.

Zbiórka - pod Bramą (tam gdzie zwykle.. ja to nie widzę sensu pisać gdzie to my się spotykamy bo tylko jedno mamy miejsce spotkań :P). Byli - mua, Stachu, Doktor, Piotrek, FA, Amra i Lampart. Nasz wyjazd się troszeczkę opóźnił, bo czekaliśmy na "pana od matematyki". Nie mogąc się doczekać jazdy wyruszyliśmy mu naprzeciw z nadzieją, że go spotkamy. Niestety nie spotkaliśmy na drodze, ale w jego łożu! Co się okazało, Piotr nie był kompatybilny z rowerem, więc na nic już nie czekając pojechaliśmy przed siebie.

Czytaj więcej: Nowe [01.05]

Dzień przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Pod bramą stawiło się siedmiu wspaniałych uczestników. Głównego sprawcy zamieszania nie było. Po krótkiej debacie udało się dojść do konsensusu, co do miejsca, gdzie wyruszymy na wycieczki. Doborowym wyłącznie męskim towarzystwie ruszyliśmy ku przeznaczeniu, czyli na początek Koprzywnica. Trzeba też wspomnieć o jeszcze jednym towarzyszu, który nieco przeszkadzał, taki ożywczy chłodny wiaterek jak zawsze nie tej strony co trzeba. Jechaliśmy spokojnie i dotarliśmy na ryneczek, gdzie szybciutko zainstalowaliśmy się na ławeczkach. Odpoczęliśmy tam chwil kilka, uzupełniliśmy płyny i byliśmy gotowi do dalszej drugi.

Czytaj więcej: Koprzywnica - Klimontów [24.04]

Tej niedzieli mieliśmy jechać do Nowego. Jednak doszliśmy do wniosku, że bez starszyzny i prezesa nie jedziemy! Więc zgodnie i bez większych kłótni postanowiliśmy zrobić trasę TBG-Skotniki.

Czytaj więcej: Tarnobrzeg - Skotniki [17.04]

Ponoć drogą jakiegoś losowania (eliminacji) zostałem wytypowany, aby napisać relację z naszej ostatniej wyprawy. Proszę nie przywiązywać uwagi do tego jak jest ona napisana, ponieważ pisana była w ciężkich warunkach.

Czytaj więcej: Koprzywnica - Klimontów [24.04]

Znów się popsuła maszyna losująca i napisanie relacji z wycieczki jakimś dziwnym trafem przypadło na mnie. Szczęście początkującego. Miałem obawy czy dam radę, ale wycieczka miała być niedługa do Radomyśla nad Sanem w sumie jakieś 40 km, ale rzeczywistość okazała się nieco inna. Obudziwszy się rano wysłałem do FAramki krótką wiadomość czy wyjazd jest aktualny (miałem wątpliwości z przyczyn wiadomych) podobno ją obudziłem, aż się wierzyć nie chce. Spakowawszy się wyruszyłem w kierunku Sandomierza na miejsce spotkania z ekipą targany obawami jak to będzie wszak to mój debiut.

Czytaj więcej: Radomyśl x2 [03.04]